Piłka jest okrągła a bramki są dwie.

>> Strona główna

SYLWETKA

>> Dziecięce lata
>> Grać? Nie grać?
>> Powojenne lata
>> Trener Orłów
>> Nowe Wyzwania
>> Czasy wielkich zmian
>> Ambasador futbolu
>> Ostatni mecz

POSCRIPTUM

>> Wydarzenia
>> im. Kazimierza Górskiego
>> Księgarnia
>> Linki

W NASZYCH OCZACH

>> Fotografie

>> Wywiady
>> Artykuły

>> Księga gości

>> Kontakt

 


Smolarek i Górski ... Pogromcy! Chwała

 

poniedziałek, 12 marca 2012 r.

Mój sportowy weekend wyglądał tak. Rano w sobotę wpakowałem się w auto, by pożegnać Włodka Smolarka. Właściwie nie był to mój kolega, grał w Widzewie (a ja z Warszawy, którą zostawił, porywając od nas żonę z kawiarni koło Legii). Ale powtarzam do uporu, że gdyby nie Smolarek, Deyna, Szarmach, Lato, moja młodość byłaby stokroć uboższa, nawet o tę złość dla ligowego wroga - byłem uczony do nienawiści - Boniek, Lubański, Urban, Iwan... Ale na starość przychodzi refleksja - gdyby nie wrogowie, cóż sami bylibyśmy warci. Więc Widzew, Smolarek był kimś, kto drażnił, denerwował, ale zachwycał. Jak myślę, każdy fan Realu docenia Messiego. Smolarek taki był. Brzydki, ale piękny.

Choć jestem leniwy, w sobotę pojechałem do Aleksandrowa. Zaszczyt to wielki żegnać jednego z królów, tak pomyślałem, w ławce kościelnej szczerze płakałem, no, a potem parę kilometrów drałowałem w kondukcie. Szczęśliwy, bo należałoby wywiesić taki transparent dla wszystkich dobrych piłkarzy i dziennikarzy - umarł pijak, ale pan, pan, pan! Powiedziałbym, że to był taki polski szlachcic. Pewny siebie, zadziorny, bojowy. To było widać i po nim, i po synu. Dacie wiarę, że Włodek i syn Euzebiusz pięć razy zdobywali tytuł najlepszego polskiego piłkarza? Gdy Deyna i Boniek tylko po dwa, a Tomaszewski nigdy?

Szedłem za trumną Włodka jak pies, w deszczu, straciłem głos, siły, ale nie sposób było nie zobaczyć, że to prawdziwy pogrzebowy kondukt.

Całe miasto na ulicach, szpaler gapiów, tłum duchowieństwa, pootwierane okna, ludzie na balkonach. Tak odprowadza się tylko królów. Potem stypa - jakimś cudem się tam wkręciłem... Ebi, potomek, był coraz bardziej uśmiechnięty, jakby to napięcie z niego zeszło, śmiało dyrygował futrzanym misiem i synkiem, trzecim pokoleniem Smolarków... Żona, zjawiskowa, starała się trzymać fason, bo mieliśmy w pamięci zrozpaczoną matkę, która chowa syna - choć natura wskazuje, że winno być na odwrót... Ale ta rodzina Smolarków i cały Aleksandrów, plus stary i młody Widzew pokazali, że ci ludzie są niezniszczalni. Jak pisał Miłosz o poetach - zabijesz jednego, narodzi się nowy...

Na pogrzebach, niestety, widać, jak wierność jest ulotna. Długą spisałbym listę nieobecnych, za których Włodek biegał, a im się nie chciało podjechać. Jak szliśmy w kondukcie - liczyliśmy, kto jest, a kto... nie miał czasu. Dla kogoś, kto na wygrywanie i ofiarność czas miał zawsze. Nie jestem od wystawiania listy nieobecności. Ale nieobecni - będą samotni na swoich grobach. W piłce są mecz i rewanż. Jest duma i jest wstyd.

Na stypie pokazało się nowe pokolenie. Rząsa, Dudek. Oni z innej gliny, z innej kultury, miejmy nadzieję, otoczą opieką seniorów, kupując nie tylko wieńce nagrobne, to najłatwiej. Ja też staram się podziękować tym wspaniałym. Z przyjacielem Józkiem Baryłą fundujemy tablicę dla Kazimierza Górskiego na jego domu przy Madaliń-skiego w Warszawie. Zrobiliśmy obchód, jak miasto czci bohaterów. W promieniu kilkuset metrów tablice Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego prezydenta na uchodźstwie (zginął pod Smoleńskiem), Janka Bytnara, "Rudego", zakatowanego przez gestapo, odbitego w Akcji pod Arsenałem. I Melchiora Wańkowicza, pisarza, "kronikarza losu polskiego".

No, więc ja jako fundator ułożyłem słowa dla Kazimierza Górskiego, na Jego tablicę, razem z Józkiem: "Pogromca Anglii, Argentyny, Włoch, Brazylii i Holandii. Skromny człowiek. Lwowiak" . No, i od razu reprymenda od urzędnika z gminy - że "pogromca" to źle brzmi. Może zwyczajnie, "zwycięzca"? Gdyby tak bojaźliwie myśleli Górski i Smolarek, Polska byłaby gubernią. Albo 17. republiką.

Górski i Smolarek, to byli Pogromcy. Chwała.

Paweł Zarzeczny

źródło Polska the Times

 

 

 

Projekt graficzny Positive Design Przemysław Półtorak.
Opieka Krzysztof Baryła.
Wszelkie prawa zastrzeżone 2007 r.